Zespół po raz kolejny udowodnił, że jest jednym z najlepszych live actów na świecie, a jego utwory łączą pokolenia i wywołują niezapomniane emocje.
Powrót z nowym albumem i klasykami
Amerykańska grupa, która odnosi sukcesy głównie w Europie, przypomniała o sobie w tym roku, wydając dobrze przyjętą płytę „Can We Please Have Fun”. Promując ją na obecnej trasie koncertowej, zespół nie zapomniał jednak o swoich największych przebojach. Publiczność miała okazję usłyszeć kultowe „Sex on Fire”, „Use Somebody” i “Waste a Moment”, ale także delektować się rockowymi solówkami innych utworów, takich jak „The Bucket”, „Pyro” i „Closer”.
Aż trudno uwierzyć, że we wczesnych latach życia bracia Followill – wychowani w duchu kościoła zielonoświątkowego – nie mogli słuchać świeckich piosenek, poza muzyką gospel. Otrzymali surowe i konserwatywne wychowanie, choć w miarę dorastania zaczęli poszukiwać innych brzmień. Nie byli jednak najgrzeczniejszymi dziećmi. Potrafili spać z radiem pod poduszką i słuchać Rolling Stones. Paradoksalnie to właśnie kościół dał im muzyczne podstawy, które odpowiednio oszlifowane, przyczyniły się później do powstania rockowych hitów. Rozwód rodziców otworzył chłopakom drzwi do zewnętrznego świata, pokazując im, co kryje się pod hasłem “rock and roll”.
Nieustająca popularność i nowe inspiracje
Dzisiaj Kings of Leon to synonim dobrego grania i świetnych muzycznych utworów. Na ostatnim krążku zespół nawiązuje do swoich surowych korzeni, jednocześnie odnajdując nowe inspiracje. Wielu fanów przybyło do TAURON Areny Kraków nie tylko dla mainstreamowych przebojów, ale także dla najnowszego krążka i utworów takich jak „Mustang”, „Ballerina Radio” i „Nothing to Do”.
Koncert w Krakowie pokazał, że zespół ciągle utrzymuje się na topie, choć wizerunek muzyków złagodniał. Caleb Followill niemal przez cały koncert występował w beżowej marynarce, ale to muzyka obroniła się sama. Świetne nagłośnienie i dwie godziny wspaniałej muzyki sprawiły, że publiczność była zachwycona.
„Świetne nagłośnienie i dwie godziny wspaniałej muzyki. Obserwuję Kings of Leon od wielu lat: pierwszy raz na ich koncercie byłem 21 lat temu w Nowym Jorku, gdzie supportowali The Strokes w Madison Square Garden. Panowie z tych długowłosych hipisów stali się krótkowłosymi, ale wciąż hipisami, świetnymi muzycznie. Tutaj był przekrój przez wszystkie płyty, usłyszałem również fragment mojego ulubionego pierwszego albumu. No i mówili coś na koncercie, a z tego, co wiem, nie za często im się to zdarza. Myślę, że oni sami dobrze się dzisiaj bawili i te kilkanaście tysięcy ludzi także bawiło się cudownie. To był wspaniały wieczór w Krakowie” – powiedział Leszek Gnoiński, dziennikarz muzyczny i autor książek o tematyce muzycznej.
Rozgrzewający występ Dziwnej Wiosny
Przed Kings of Leon atmosferę rozgrzał zespół Dziwna Wiosna. Ku zaskoczeniu wielu fanów, zespół ten cieszył się dużą popularnością, a ich występ na Tarczyńskim Arenie Wrocław został dobrze zapamiętany. Muzycy Dziwnej Wiosny to na wskroś rockowe dusze, które doskonale nadawały się do rozgrzania publiczności przed głównym wydarzeniem wieczoru.
„Kings of Leon to kawałek historii rocka, którą zespół w skrócie przedstawił na koncercie. Usłyszeliśmy dzisiaj dobrze znane wszystkim przeboje i te nowsze, z ostatniej, moim zdaniem rewelacyjnej płyty. Gitarowe solówki i charyzmatyczny głos Caleba Followilla przypomniały, że Kingsi są zespołem z top czołówki światowej, co potwierdziły także entuzjastyczne reakcje fanów. Bardzo się cieszę, że grupa przyjęła zaproszenie Prestige MJM i już drugi raz wystąpiła w Polsce, tym razem w TAURON Arenie Kraków. Wydaje mi się, że ten koncert był lepszy niż ten, który zorganizowaliśmy przed dwoma laty na Tarczyńskim Arenie Wrocław” – powiedział Mateusz Pawlicki z agencji Prestige MJM.
Koncert Kings of Leon w Krakowie to wydarzenie, które na długo zostanie w pamięci fanów. Zespół pokazał, że wciąż ma w sobie moc, która przyciąga tłumy i dostarcza niezapomnianych emocji.
ip
Fot:Jakub Janecki/materiały prasowe